Subpages
Wielkim zaskoczeniem dla diagnosty może okazać się przedstawiony do badania technicznego pojazd, którego wygląd nie różni się od czterokołowca, natomiast jest zarejestrowany jako ciągnik rolniczy. Pojawia się wówczas bardzo wiele problemów związanych ze sprecyzowaniem warunków technicznych dla tego typu pojazdów. Ostatecznie diagnosta przy badaniu pojazdu tego rodzaju często zastanawia się, czy stosować przepisy homologacyjne (jeżeli pojazd ma homologacje), czy przepisy krajowe. W artykule omówiono klasyfikację czterokołowca i ciągnika rolniczego ze względu na przeznaczenie, warunki techniczne dla czterokołowca oraz procedurę samego badania.
W stałej rubryce zamieszczono odpowiedź na pytanie:
Czy przyczepa lekka sprowadzona z zagranicy podlega okresowemu badaniu technicznemu?
Od wielu lat nie było żadnych modyfikacji w katalogu dodatkowych badań technicznych pojazdów. 7 listopada wchodzą w życie zmiany do ustawy „Prawo o ruchu drogowym” wprowadzone przez ustawę z dnia 13 czerwca 2019 r. o zmianie ustawy „Prawo o ruchu drogowym” oraz ustawy o transporcie drogowym. Nowa ustawa wdraża do polskiego prawa dyrektywę 2014/47/UE. Przedmiot regulacji dotyczy przede wszystkim kontroli drogowych pojazdów kategorii M2, M3, N2, N3, przyczep O3 i O4, a także ciągnika kołowego kategorii T5, użytkowanych na drodze publicznej do wykonywania zarobkowego przewozu rzeczy. Organy kontroli ruchu drogowego będą weryfikowały stan techniczny pojazdów zarejestrowanych na terytorium RP, jak również za granicą. Przy okazji wprowadzanych zmian prawnych, pojawi się nowy rodzaj dodatkowego badania technicznego, który został omówiony w artykule.
Do redakcji wpływa dużo zapytań w sprawie nakazywania diagnostom wpisywania obcego numeru rejestracyjnego pojazdu do zaświadczenia z badania okresowego wykonywanego po raz pierwszy nawet w przypadku, gdy pojazd przedstawiony do badania nie ma już fizycznie tablicy rejestracyjnej. Autor w artykule stara się odpowiedzieć, czy diagności powinni takie dane umieszczać w dokumentach z badania w związku ze wskazaniem im takiego „obowiązku” przez urzędników nadzorującego ich starostwa.
Liczba poświęconych elektromobilności artykułów oraz informacji prasowych otrzymywanych z działów PR importerów samochodów jest dokładnie odwrotnie proporcjonalna do wielkości sprzedaży aut elektrycznych. Również reklamy w TV dotyczą głównie elektrycznych wersji samochodów. Dlaczego? Czy jest to zwiastun nadchodzącej ery elektromobilności? Nic bardziej mylnego. Powszechność napędu elektrycznego w przyszłości nie jest jeszcze przesądzona ze względu na liczne wady „elektryków” (podobno Hummer jest w rzeczywistości bardziej ekologiczny niż Prius, biorąc pod uwagę obciążenie środowiska generowane podczas ich produkcji). Zainteresowanie producentów i dealerów jak największą sprzedażą obecnie pojazdów elektrycznych wynika z zaostrzenia norm emisji CO2 i wprowadzenia kar za ich niespełnienie. Sprzedaż „elektryków” umożliwia bowiem obniżenie średniej w zakresie CO2 dużo niższym kosztem niż dalsze modernizowanie silników spalinowych. Ponadto każdy sprzedany samochód elektryczny ma być uwzględniony do obliczenia średniej emisji jako dwie sztuki. Im więcej się ich sprzeda, tym mniejsza będzie grożąca nam podwyżka cen aut spalinowych. Jaka jest więc faktyczna przyszłość motoryzacji? Trudno przewidzieć. Wielu producentów aut już teraz traktuje samochody elektryczne na akumulatory jako etap przejściowy. Samochody te mogą wkrótce podzielić los pagerów, kiedyś bardzo popularnych (choć mniej w Polsce), a dziś zastąpionych przez telefony komórkowe.
Krzysztof Trzeciak