Serwis Motoryzacyjny


Wydawca
PISKP
tel. (22) 811 26 06, redakcja@piskp.pl
fb

Subpages

Nowoczesny samochód jest już połączony z siecią i w dużym stopniu skomputeryzowany. Systemy bezpieczeństwa, wspomagania i rozrywki stały się dobrodziejstwem dla kierowców, ale stworzyły zagrożenia dla bezpieczeństwa. O możliwości przejęcia przez hakerów kontroli nad samochodem i wprowadzanych zabezpieczeniach pisaliśmy 3 lata temu (nr 6/2020). Obecnie doszło nowe, groźniejsze zagrożenie. Z ostatnio publikowanego raportu amerykańskiego badacza Christophera Baldinga wynika, że grupy powiązane z chińskim rządem mogą poprzez akumulator, który jest połączony ze wszystkimi systemami samochodu, zdalnie kontrolować hamulce i układ kierowniczy w chińskich pojazdach elektrycznych. Tym samym spowodować zatrzymanie wszystkich aut chińskich, paraliżując w ten sposób cały kraj. To jednak nie wszystko. Mogą także poprzez mikrofon pokładowy podsłuchiwać rozmowy w samochodzie, czy uniemożliwić ładowanie samych akumulatorów. Nie jest możliwe powstrzymanie Chińczyków przed zainstalowaniem oprogramowania szpiegującego w pojazdach. Zagrożenie będzie wzrastało, ponieważ Chiny mogą zdominować rynki europejskie ze względu na swoje umiejętności produkcji tanich e-aut. Wygląda na to, że jedynym wyjściem z zagrożeń może być przyspieszenie rozwoju wodoru jako alternatywy dla baterii. To są problemy czekające nas w przyszłości. Dzisiaj problemem dla środowiska związanego ze stacjami kontroli pojazdów są zbyt niskie opłaty za badania techniczne. Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów przygotowuje na 29 września w Warszawie kolejną manifestację (więcej szczegółów podajemy na str. 7), która ma przypomnieć politykom, że brak waloryzacji doprowadza branżę do upadku. Nie może na niej zabraknąć nikogo, kto jest za tymi postulatami.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak

 

 

W ostatnich miesiącach na łamach popularnej prasy motoryzacyjnej ukazało się wiele rankingów awaryjności samochodów i artykułów prezentujących problemy z trwałością niektórych silników. Na efekt tych artykułów nie trzeba było długo czekać. Mniej udane wersje samochodów są przez potencjalnych nabywców omijane szerokim łukiem i tym samym tracą więcej na wartości. Czy można znaleźć wyjście z tej sytuacji? Okazuje się, że tak. Wystarczy zmienić silnik na inny, zbierający lepsze oceny Odbywa się to tylko „na papierze”. Oczywiście później konsekwencje tego ponosi nie tylko nowy właściciel, ale również warsztat. Niewłaściwe przyporządkowanie modelu pojazdu prowadzi do braku zgodności przy zamawianiu części zamiennych, jak również niewłaściwej diagnostyki podzespołów w razie ich awarii. Z tym problemem zetknął się i opisał w swoim artykule Ignacy Horowski (str. 24). Z kolei Krzysztof Cieślak pisze o ograniczonych możliwościach wykrywania tego typu i innych zmian konstrukcyjnych w trakcie badania technicznego (str. 14). Diagnosta SKP przy określaniu końcowego wyniku badania technicznego zawsze musi stosować się do wytycznych zawartych w przepisach prawa. Czy jednak może nie dopuścić do ruchu pojazdu, który ma uszkodzenia nie ujęte w katalogu usterek? Odpowiedzi na to pytanie udziela Rafał Szczerbicki w artykule „Czy warto ryzykować?” (str. 12). Polecam ten artykuł, bowiem coraz częściej sądy stają na stanowisku, że od diagnostów należy wymagać kierowania się zdrowym rozsądkiem. Z kolei o potrzebie logicznego myślenia przy diagnozowaniu trudnych do zlokalizowania usterek w instalacjach piszą Andrzej Cichoń (str. 17) i Mikołaj Słupski (str. 20). Zapraszam do lektury numeru, życząc wielu sukcesów w roku 2016. Krzysztof Trzeciak

 

Koniec grudnia można uznać za cezurę między starym i nowym rokiem. Czeka nas jeszcze wiele takich rozgraniczeń. Na przykład podział świata na czas „przed” i „po” epidemii, rozdzielenie okresu w motoryzacji na czas napędu spalinowego i czas napędu elektrycznego, czy też na lata obowiązywania starego systemu badań technicznych i nowego – już z implementacją unijnej dyrektywy. O zmianach w systemie badań technicznych dużo się dyskutuje, ostatnio na kongresie SDCM (relacja obok), oraz pisze, m.in. na naszych łamach. Odsyłam do ostatnich artykułów na ten temat: Marcina Barankiewicza (str. 8) i Rafała Szczerbickiego (str. 10). Tutaj chciałbym zaproponować jeszcze jedną cezurę – podział polskiej motoryzacji powojennej na okres, kiedy nie ukazywały i kiedy zaczęły ukazywać się reklamy samochodów. Pojawienie się jakichkolwiek reklam dóbr konsumpcyjnych było wówczas dużym szokiem dla polskiego społeczeństwa. Co prawda w polskiej prasie do lat 90. ubiegłego wieku nigdy nie zamieszczono żadnej reklamy Fiata 125p czy Poloneza, to jednak takie gościły często w prasie zachodniej. Nie były wówczas w Polsce znane, dlatego przypominamy je w tym numerze, w artykule Michała Kija (str. 40), wygrzebane z naszych głębokich archiwów. Zapraszam do lektury numeru, życząc radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz dużo zdrowia w Nowym Roku

Krzysztof Trzeciak

 

Konsekwencje wpadki Volkswagena z czystością emisji spalin zaczynają dotyczyć również polskich instytucji i organizacji. Coraz więcej właścicieli Golfów i Passatów wyraża chęć przystąpienia do pozwu zbiorowego przeciwko koncernowi, angażując kancelarie prawne; te z kolei zaczynają wysyłać petycje do organów związanych z dopuszczeniem aut do ruchu. Zachodzi bowiem duże prawdopodobieństwo nieważności świadectwa homologacji, a co za tym idzie – nieważności certyfikatów zgodności, na podstawie których samochody te zostały dopuszczone do ruchu i zarejestrowane w Polsce. W ten sposób nieoczekiwanie w sprawę została „zamieszana” Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów, od której jedna z kancelarii prawnych oczekuje wezwania zrzeszonych członków do wykonywania badań ww. pojazdów w sposób ujawniający dokonane manipulacje. Szczegóły otrzymanej petycji zostały przedstawione w artykule Marcina Barankiewicza na str. 10. Z kolei Rafał Szczerbicki w swoim materiale na str. 12 przybliża zasady korzystania z uprawnienia do wnoszenia petycji, które doczekało się w tym roku uregulowania ustawowego. Ostatnio Volkswagen znalazł jednak sposób na przywrócenie czystości emisji silników EA 189, bez pogorszenia osiągów aut i zwiększenia zużycia paliwa. Rozwiązanie nie wymaga montażu drogiego układu SCR i jest tak proste (opis na str. 8), że nasuwa się pytanie, dlaczego wcześniej posunięto się do ryzykownego fałszowania oprogramowania silnika. Zapraszając do lektury numeru, życzę pogodnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wielu sukcesów w nadchodzącym 2016 roku.

 

Odkąd poziom toksyczności spalin stał się bodaj największym wyzwaniem dla konstruktorów silników samochodowych, szukają oni różnych sposobów uporania się z tym problemem. W przypadku jednostek benzynowych jedną z głównych dróg prowadzących do tego celu jest optymalizacja procesów tworzenia i spalania w cylindrze mieszanki paliwowo-powietrznej. Do oryginalniejszych (i rzadziej stosowanych) rozwiązań w tym zakresie należy podwojenie liczby wtryskiwaczy paliwa. Autor przedstawia system Dualjet stosowany w Suzuki, system Lexus D-4S oraz system w Audi 2.0 TFSI EA888 3. generacji.





Aktualności













SiteLock