Subpages
- Szczegóły
- Redakcja SM
- Kategoria: Subpages
Trudne to do uwierzenia, ale system OBD ma już 35 lat. Obecne pokolenie mechaników nie ma już do czynienia z samochodami bez tego systemu i chyba nie wyobraża sobie, jak można diagnozować usterki, opierając się jedynie na swoim doświadczeniu i wiedzy lub metodą prób i błędów. Historię OBD przypominamy na str. 15. Złącze OBD II jest wymagane przez prawo, aby pomóc w monitorowaniu emisji zanieczyszczeń. Jednak wiele danych, które są wysyłane przez to złącze, nie ma znaczenia dla diagnostyki pojazdów elektrycznych. Powstaje więc pytanie. Czy w nadchodzącej erze elektromobilności elektryki potrzebują OBD? Otóż generalnie pojazdy o tym napędzie nie są zobowiązane do przestrzegania standardu OBD II. Zamiast stosować się do tego standardu, producenci samochodów elektrycznych opracowali własne, zastrzeżone narzędzia skanujące i protokoły, mimo że często nadal pozostawiają złącze OBD. Przykładem są samochody Tesli, gdzie modele S i X mają złącze, ale model 3 już nie. Jeśli gniazda OBD są pozostawiane, to tylko po to, aby tester w SKP mógł odczytać stan poduszki powietrznej, numer VIN i przebieg. Samochody elektryczne będą więc stanowiły problem dla warsztatów przyzwyczajonych do korzystania z tradycyjnego OBD. Skanery używane do pojazdów z silnikiem spalinowym, również w SKP, mogą być mało lub wcale nieprzydatne w przypadku elektryków. Przewiduje się, że w przyszłości OBD może jednak stać się obowiązkowe także dla e-aut. Wtedy służyłyby do diagnozowania ABS i ESP, czy monitorowania stanu akumulatora, a nie do kontroli emisji spalin.
Zapraszam do lektury numeru
Krzysztof Trzeciak
- Szczegóły
- Redakcja SM
- Kategoria: Subpages
Przyszłość motoryzacji wzbudza obecnie wiele emocji, głównie w kontekście przyjęcia przez Parlament Europejski celu bezemisyjności sprzedawanych nowych aut na 2035 r. Dzisiaj nie ma jednak pewności co do przyszłości aut na prąd. Branża motoryzacyjna bardzo szybko się zmienia, ciągle zaskakuje i możemy oczekiwać pojawienia się zupełnie nowych rodzajów napędów. Nie mniejsze emocje towarzyszyły naszym dziadkom i pradziadkom, którzy przed wojną dopiero zaczynali kontakt z motoryzacją. Wówczas jedynym miejscem, gdzie można było nacieszyć wzrok nowymi modelami i pomarzyć o posiadaniu automobilu, był dział samochodowy Targów Poznańskich. Na str. 27 przypominamy, jakie emocje wzbudzały wówczas te targi. Wielka rozmaitość eksponatów stanowiła dużą atrakcję dla fachowców samochodowych. Należał do nich bez wątpienia inż. Witold Rychter, nestor polskiej motoryzacji, którego poznałem jako prowadzącego wykłady na wydziale SiMR PW. Z pasją opowiadał studentom o każdym znanym mu przedwojennym modelu, zachwycał się ich właściwościami jezdnymi, szczególnie podkreślając niezwykłe zalety polskich konstrukcji. Samochody przestały być luksusowym obiektem pożądania i nie wywołują już takiego podekscytowania jak prawie 100 lat temu. Tym niemniej warto wybrać się z końcem marca do Poznania na Motor Show, aby poznać najnowsze trendy, które zmienią nasze podejście do samochodów w ciągu najbliższych lat. Zapraszam również już teraz na naszą majową konferencję „Stacje Kontroli Pojazdów – 2023”, gdzie będzie można porozmawiać o perspektywach systemu badań technicznych.
Zapraszam do lektury numeru
Krzysztof Trzeciak
- Szczegóły
- Redakcja SM
- Kategoria: Subpages
„Wkrótce w warsztatach może zabraknąć specjalistów” – tak brzmi konkluzja wynikająca z ogólnopolskiego badania właścicieli serwisów samochodowych, przeprowadzonego ostatnio przez sieć ProfiAuto Serwis. Aż 96% właścicieli warsztatów samochodowych obawia się, że w najbliższych latach zabraknie w nich mechaników. Ponad trzy czwarte z nich już teraz odczuwa brak wykwalifikowanych specjalistów. Przy czym podobna sytuacja dotyczy również ASO. Młodzi ludzie, nawet jeśli decydują się na wybranie tego zawodu, nie mają na początku pracy odpowiednich umiejętności, które powinni wynieść ze szkół mechanicznych. Dzisiejsze pojazdy są coraz bardziej skomplikowane i trudno serwisować je mając doświadczenie zdobyte tylko na autach, które powstawały na przełomie XX i XXI wieku. Prawie wszystkie ankietowane warsztaty uznały, że placówki edukacyjne powinny zmienić ofertę edukacyjną i zaadaptować ją bardziej pod kątem kształcenia mechatroników. Jak wskazali, chodzi o to, by więcej mechaników znało się na nowoczesnych, zelektryfikowanych samochodach. Na pytanie, czy elektryfikacja w motoryzacji sprawi, że brak wykwalifikowanych mechaników na rynku będzie jeszcze bardziej odczuwalny, 77% serwisów odpowiedziało twierdząco. Z podsumowania ankiety wynika, że mechaników brakuje już teraz, a będzie coraz gorzej. Taka sama konkluzja powstała na podstawie ankiety przeprowadzonej wśród właścicieli SKP, a prezentowanej podczas poznańskiego Forum Motoryzacyjnego (więcej na str. 5). Uprawnionych diagnostów zaczyna brakować i tylko podniesienie wynagrodzenia może zatrzymać ten trend, ale do tego potrzebna jest aktualizacja cennika za badania techniczne.
Zapraszam do lektury numeru
Krzysztof Trzeciak
- Szczegóły
- Redakcja SM
- Kategoria: Subpages
W SKP zaczęły pojawiać się samochody elektryczne w na tyle dużej liczbie, że można już pokusić się o pierwsze analizy ich ogólnego stanu technicznego. Okazuje się, że wypadają bardzo różnie. Pokazuje to aktualny raport niemieckiej organizacji TÜV dotyczący czterech popularnych w Niemczech e-aut: BMW i3, Nissan Leaf, Renault Zoe i Tesla Model 3. Z ponadprzeciętną częstotliwością we wszystkich badanych samochodach elektrycznych występowały usterki układu hamulcowego. Jednym z powodów jest rekuperacja, która służy do odzyskiwania energii hamowania. Odciąża hamulce, może doprowadzić jednak do „uśpienia” klocków i obniżenia skuteczności hamowania. Wiele pojazdów elektrycznych jest cięższych niż porównywalne modele z silnikami spalinowymi ze względu na duży akumulator. To często powoduje zwiększone obciążenie zawieszenia i szybsze zużycie jego elementów. Z drugiej strony rdza nie stanowi problemu tak dla zawieszenia, jak i nadwozia, nawet w starszych elektrykach. Problemem dla diagnostów okazała się natomiast większa hermetyzacja podwozi w elektrykach, co uniemożliwia wizualną kontrolę zarówno przewodów wysokiego napięcia, jak i przewodów hamulcowych (fot. na str. 20). Wymagane byłyby zmiany w przepisach homologacyjnych, które nakazałyby wprowadzenie pokryw inspekcyjnych w poszyciu, w celu wzrokowej kontroli elementów istotnych dla bezpieczeństwa. Pozostaje mi jeszcze podać podsumowujące wyniki raportu TÜV. Otóż spośród tej czwórki najgorzej wypadła Tesla Model 3, ponieważ 8,9% tych pojazdów nie przeszło pierwszego badania technicznego. W rankingu samochodów dwu- i trzyletnich tylko cztery auta ustępują Tesli, w tym Dacia Logan, Dacia Dokker i VW Sharan.
Zapraszam do lektury numeru
Krzysztof Trzeciak
- Szczegóły
- Redakcja SM
- Kategoria: Subpages
Franciszkanin z XIV wieku – William Ockham opracował teorię filozoficzną, według której (w skrócie) najprostsze rozwiązania, przyjmujące najmniejszą liczbę założeń, są najlepsze. Działać zgodnie z tą zasadą, nazywaną „brzytwą Ockhama”, oznacza podążać najprostszą metodą rozumowania. W praktyce brzytwę Ockhama można stosować np. w salonie samochodowym, kiedy handlowcy w rozmowie z klientem bardzo szczegółowo opowiadają o oferowanym pojeździe i przedstawiają nadmiar szczegółów, których klient i tak nie zapamięta. A tymczasem wystarczy posłuchać, czego tak naprawdę potrzebuje klient i odpowiednio opisać produkt. Upraszczanie procedur można stosować w firmach, eliminując te nadmiernie skomplikowane i rozciągnięte w czasie. Takie samo cięcie brzytwą Ockhama można byłoby zastosować do procedur badań technicznych w SKP, które z jednej strony są tak rozbudowane, że teoretycznie wymagają sprawdzenia ponad 500 punktów w samochodzie, co wymagałoby pracy SKP na 3 zmiany, z drugiej – brak jest procedur określających badanie nowych systemów i napędów. Więcej o tym problemie piszemy na str. 8. Zaostrzanie norm spalin dla pojazdów wymusiło stosowanie coraz bardziej skomplikowanych układów wtryskowych i oczyszczania spalin, czy rozbudowanego osprzętu silników. Tymczasem zamiast silić się na wyrafinowane rozwiązania, wystarczyło wprowadzić jedno, proste: zobowiązać kierowców do wożenia na siedzeniu miski pełnej wody. Wówczas każde przyspieszenie, czy gwałtowniejsze hamowanie kończyłoby się mokrym fotelem i wykładziną. Spadłoby zużycie paliwa i emisja spalin, a i ruch uliczny byłby bardziej płynny. Zasadzie brzytwy Ockhama przyświeca podstawowa myśl: w prostocie siła. Dlatego warto, tam gdzie to możliwe, stosować się do zaleceń XIV-wiecznego filozofa. Zapraszam do lektury numeru
Krzysztof Trzeciak