Serwis Motoryzacyjny


Wydawca
PISKP
tel. (22) 811 26 06, redakcja@piskp.pl
fb

Subpages

Stosowane powszechnie nowoczesne technologie z jednej strony zmieniają sposób doświadczania mobilności w sposób dotychczas niespotykany, z drugiej zaś niosą zagrożenia dla użytkowników samochodów. Dwa lata temu w tym miejscu pisałem o możliwości przejmowania kontroli nad pojazdami chińskimi przez grupy powiązane z chińskim rządem. Mogłyby one zdalnie spowodować zatrzymanie wszystkich aut chińskich, paraliżując w ten sposób dowolny kraj w UE. Wydawało się to mrzonką przyszłości, tymczasem częściowo zaczyna się urealniać. Firma Avtovelt, będąca oficjalnym dystrybutorem chińskiej marki AVATR na Białorusi, poinformowała ostatnio, że wszystkie auta tej marki importowane do tego kraju w ramach „szarego” importu zostaną od 30 listopada zdalnie zablokowane. Mowa jest o tych samochodach, które zostały wyprodukowane na rynek chiński, ale jakimś cudem ominęły zakaz eksportu i „wyciekły” z Państwa Środka. Za złamanie zakazu zarówno sprzedawcom, jak i właścicielom samochodów grożą „sankcje”. Ci pierwsi mogą stracić status oficjalnego dealera, natomiast drudzy – zostać bez serwisu i prawidłowo funkcjonującego samochodu. W przypadku założenia blokady ani właściciele samochodu, ani dealer, który naruszył zasady, nie będą mogli samodzielnie odblokować samochodu, ponieważ AVATR wykorzystuje zaawansowane systemy szyfrowania danych, które zapobiegają nieautoryzowanemu dostępowi do funkcji auta. Nikt nie wie, czy do tak radykalnych działań nie posuną się inni producenci z Chin w odpowiedzi na nałożenie ceł w UE na chińskie auta elektryczne. Życie pisze bowiem różne scenariusze.

Zapraszając do lektury numeru, życzę pogodnych Świąt Bożego Narodzenia, wielu satysfakcji z pracy oraz sprostania wyzwaniom, jakie przyniesie rok 2025

Krzysztof Trzeciak

Od 1 kwietnia nic nie będzie możliwe bez certyfikatu SERMI. Przynajmniej, jeśli chodzi o informacje dotyczące zabezpieczenia przed kradzieżą oraz napraw i serwisowania systemów związanych z bezpieczeństwem pojazdu, które każdy producent samochodów ustala dla swoich modeli. Takie informacje zaczynają pojawiać się w prasie i Internecie. Dostęp do wrażliwych danych pojazdów będą mogły mieć w warsztacie wyłącznie osoby mające udowodniony i uzasadniony powód. Posiadanie certyfikatu SERMI pozwala sprawdzić, czy warsztat i jego pracownicy należą do tej godnej zaufania grupy osób. Jeśli na portalu producenta zostaną wyświetlone treści związane z SERMI, pojawi się komunikat z kodem QR, który trzeba zeskanować za pomocą aplikacji SERMI, a pobieranie zostanie takiej osobie udostępnione. W praktyce klienci nie będą mogli zlecić napraw wymagających ingerencji w systemy bezpieczeństwa mechanikom bez certyfikatu SERMI. Od 1 kwietnia czeka więc na niezależne warsztaty w Polsce więcej biurokracji i nowe koszty. Do uzyskania certyfikatu niezbędne jest przedstawienie zaświadczenia o niekaralności, umowy o pracę i dowodu posiadanych kwalifikacji oraz wykupienie obowiązkowej polisy OC na prowadzenie działalności gospodarczej. W Niemczech, gdzie SERMI obowiązuje od roku, trzeba przeznaczyć na pięcioletni certyfikat ok. 1000 euro, w zależności od tego, ilu pracowników potrzebuje dostępu. Aby wszystko było jasne: nie chodzi tu o opłaty za jakiekolwiek dane serwisowe, ale o dane istotne z punktu widzenia kradzieży i bezpieczeństwa! O zasadach uzyskiwania certyfikatu SERMI będziemy jeszcze informować na naszych łamach. W tej chwili wiadomo tylko tyle, że warsztaty powinny szykować się na kolejny wzrost kosztów swojej działalności.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak

Pojawienie się sztucznej inteligencji (AI) wywołuje tyle samo obaw co nadziei i pozytywów związanych z jej wpływem na nasze życie. Jednym z potencjalnych zagrożeń jest utrata kontroli człowieka nad AI oraz utrata miejsc pracy. Do listy potencjalnych zagrożeń są dodawane cyberbezpieczeństwo, dezinformacja i deepfake, czyli tworzenie fałszywych wideo. Mamy jednak również liczne przykłady pozytywnego wpływania AI na społeczeństwo. Jednym z nich jest wpływ na bezpieczeństwo ruchu na drogach. Jak wiadomo, przyczyną licznych wypadków drogowych jest używanie w czasie jazdy telefonu komórkowego, trzymanego w ręku. Co prawda jest to prawnie zakazane, ale trudne do wyegzekwowania. I tu z pomocą przychodzi AI. Są już kraje w Europie, np. W. Brytania, Francja, gdzie wprowadzono lub planuje się wprowadzić fotoradary ze sztuczną inteligencją, które wychwytują nie tylko pojazdy przekraczające limit prędkości, ale również, czy kierowca nie rozmawia przez telefon, czy w samochodzie nie jedzie zbyt dużo osób oraz czy wszyscy mają zapięte pasy. Na polskich drogach już zadebiutował niemiecki fotoradar TraffiStar SR390, który monitoruje do sześciu pasów jednocześnie, wykrywa używanie telefonu, niezapięte pasy lub przejazd na czerwonym świetle. Większość kierowców popiera stosowanie technologii opartych na wykorzystywaniu kamer do egzekwowania prawa. Dlatego połączenie fotoradarów z AI sprawi, że dbający o bezpieczeństwo odetchną z ulgą. Czy z taką samą ulgą będziemy mogli odetchnąć po wprowadzeniu możliwości uzyskania przez 17-latków prawa jazdy. Więcej o tym projekcie piszemy na stronie 13.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak

Rozwój nowoczesnych technologii w motoryzacji w ostatnich latach przybrał niespotykaną dotąd skalę. Branża przeżywa okres największych zmian od początku swojego istnienia. Pojawiają się nowe trendy, a za nimi nowe pojęcia. Takim przykładem jest „pojazd definiowany za pomocą oprogramowania” lub krócej „pojazd programowalny”, czyli SDV (od Software Defined Vehicle). Tak producenci nazywają pojazdy, w których elementy lub funkcje (np. systemy wspomagania) można zamówić lub subskrybować za pomocą jednego kliknięcia – najczęściej za opłatą. Jest to wynikiem trwającej transformacji samochodu – z produktu charakteryzującego się określonym wyposażeniem, w urządzenie na kołach oparte na oprogramowaniu. SDV to również odpowiedź na wymagania klientów, którzy chcą przenosić do aut swoje nawyki związane ze smartfonami, np. wzbogacanie wyposażenia o nowe, pobrane funkcje. W ten sposób fabryka nadal czerpie zyski ze swojego produktu, mimo że auto dawno opuściło salon, a nawet ASO. Czeka nas analogia do historii „komórek”, kiedy początkowo oprogramowanie i układy w telefonach były ze sobą ściśle powiązane, ale wraz z wprowadzeniem smartfona, telefon przekształcił się w platformę oprogramowania. Teraz producenci pojazdów zaczną tworzyć „zamurowany” system z aplikacjami, w którym mogą uczestniczyć tylko oni i inne dopuszczone strony. Pojazd SDV stworzy wiele nieznanych nam jeszcze możliwości. Na warsztaty i stacje kontroli pojazdów czekają jednak wyzwania, ponieważ większość funkcji pojazdu będzie kontrolowana przez producenta.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak

W tym miejscu w poprzednim numerze przewidywałem, że nałożone sankcje na Rosję mogą sprawić problemy ze spełnianiem norm Euro. Wojna na Ukrainie i związane z nią m.in. przerwanie łańcucha dostaw spowodowały, że jeden z producentów samochodów musiał już teraz cofnąć poziom wyposażenia swoich aut. Nie jest to marka europejska, ale rosyjski KamAZ. Modele opuszczające obecnie linie produkcyjne są pozbawione jakiejkolwiek elektroniki, w tym układu ABS, mają mechaniczne sterowanie wtrysku ze zwykłymi pompami rzędowymi i spełniają zaledwie normę ekologiczną Euro 2. Sytuacja na rynku zmienia się dynamicznie i stawianie prognoz jest ryzykowne. Tak jak trudne jest przewidywanie przyszłości branży związanej z badaniami technicznymi. Ciągły brak waloryzacji cen za badania oraz odchodzenie diagnostów z zawodu, o czym dyskutowano podczas drugiego śniadania prasowego (relację zamieszczamy obok), sprawiają, że przedsiębiorcy prowadzący stacje kontroli pojazdów znaleźli się w potrzasku. Sytuacji nie sprzyja planowane zastąpienie uprawnień diagnosty „świadectwem kompetencji”, o czym pisze w swoim artykule Rafał Szczerbicki (str. 10), które może usunąć z rynku wielu obecnie pracujących diagnostów. Pojawiła się też nowa niewiadoma dotycząca badań technicznych pojazdów zarejestrowanych w Ukrainie, którą wskazuje Marcin Barankiewicz w artykule na str. 8. Jeśli chodzi o prognozy, to można je oczywiście stawiać, ale bardziej po to, aby za pewien czas je zmieniać.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak





Aktualności













SiteLock