Serwis Motoryzacyjny


Wydawca
PISKP
tel. (22) 811 26 06, redakcja@piskp.pl
fb

Subpages

W USA, ale też z pewnością w innych krajach, mechanik samo­chodowy jest zobowiązany do posia­dania własnego wózka narzędzio­wego. Koszt zakupu profesjonalnych narzędzi nie jest mały, waha się w przedziale 5-10 tys. dolarów. Jest jednak kilka zalet takiego rozwiąza­nia. Właściciel warsztatu nie musi inwestować w narzędzia i borykać się z ciągłym ich gubieniem lub nisz­czeniem. Z kolei mechanik pracuje z takimi narzędziami na jakie go stać i jakie mu odpowiadają. Ponadto sta­ra się, aby wózek był jego wizytówką i wyróżniał na tle innych pracowni­ków. W Stanach obowiązuje bowiem zasada pierwszej oceny przyjmowa­nego do pracy mechanika na podsta­wie zawartości i stanu jego narzędzi. Czy taka zasada przyjmie się u nas? Nie wiem. Warto jednak zawsze dbać o narzędzia oraz o nowoczesne wy­posażenie warsztatu. Jak pisze Igna­cy Horowski w artykule na str. 41 – „...innowacyjność jest pewnym stopniem innego, nieszablonowego myślenia, jak również spojrzenia na to, co nas otacza. W naszym konkret­nym przypadku tym otoczeniem są inne konkurencyjne warsztaty, któ­re świadczą dokładnie ten sam typ usług na podobnym poziomie i o po­równywalnym standardzie. Jak prze­konać klienta, by trafił on właśnie do naszego warsztatu”. Właśnie pierw­szym krokiem tutaj powinno być uży­wanie odpowiednich urządzeń czy narzędzi. Te najbardziej przydatne w pracy i innowacyjne będziemy stara­li się prezentować w kolejnych nume­rach naszego miesięcznika.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak

Takiej zmiany trendu nikt się jeszcze niedawno nie spodziewał. W ciągu poprzedniego roku cena czynnika chłodniczego R134a wzro­sła na światowych rynkach o ponad 400% i powoli zaczyna doganiać cenę nowego czynnika R1234yf. Tym samym, uznawana za wadę nowe­go czynnika wysoka cena przestaje mieć znaczenie. Co doprowadziło do takich zmian cen? UE wymusi­ła ograniczenie wielkości sprzedaży czynników chłodniczych o wysokim współczynniku ocieplenia globalne­go (w tym R134a), co doprowadziło do sztucznego niedoboru czynnika R134a. Większy jednak problem po­lega na tym, że główni producenci f­-gazów (przede wszystkich z Chin) nie widzą przyszłości dla tych produktów na rynku europejskim, a tym samym przenoszą swoje moce produkcyjne na czynniki nie zawierające fluoru, nie podlegające zatem ograniczeniom wielkości podaży.

Według ekspertów z portalu www. klimacheck.com cena R134a prze­kroczy cenę czynnika R1234yf na przełomie lat 2022-2023. Należy więc spodziewać się w przyszłości powszechnego przechodzenia w star­szych pojazdach na R1234yf. Nieste­ty, w tej sprawie jest pewien haczyk. Dyrektywa 2006/40/WE zobowiązuje producentów samochodów do wska­zania, którym czynnikiem jest napeł­niona klimatyzacja. Jeżeli do układu zostanie wprowadzony czynnik inny niż R134a, wówczas homologacja pojazdu traci ważność. Należy się spodziewać, że w przyszłości kontro­la rodzaju czynnika wejdzie w zakres okresowych badań technicznych. Jak na razie zapowiada się całkiem go­rące lato 2018 r. i to nie ze względu na przewidywane temperatury. Jest całkiem realistyczne, że pod koniec sezonu letniego zabraknie czynnika chłodniczego R134a i warsztaty staną przed dużym problemem.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak

Nasza fotograficzna rubryka „Negatywy w obiektywie” cieszy się nieoczekiwanym zainteresowaniem czytelników. Świadczą o tym przysyłane zdjęcia ciekawych i często zaskakujących przypadków, z jakimi mają do czynienia stacje kontroli pojazdów. Te zdjęcia z jednej strony wskazują diagnostom, na co warto zwracać uwagę podczas badania, z drugiej pokazują pomysłowość użytkowników w tuszowaniu faktycznego stanu swoich aut. W tym numerze publikujemy zdjęcia przysłane przez pana Tomasza ze Świnoujścia, prezentujące nadmierną, niedopuszczalną korozję, która nie mogła powstać od poprzedniego badania (str. 11). Nasz czytelnik w ten sposób już od dawna na własny użytek dokumentuje „negatywy” z wykonanych badań i zachęca innych do robienia zdjęć. Czas poświęcony na wykonanie kilku zdjęć oraz przesłanie ich do systemu zajmuje niecałą minutę, ale ten czas może przynieść wymierną dla diagnostów korzyść. Tak jak pomocne w pracy mogą okazać się informacje i wskazówki zawarte w artykułach Karola Rytla o wymaganym wyposażeniu pojazdów przerabianych na kampery (str. 12) i Artura Granoszewskiego o badaniu motocykli czterokołowych (str. 16). Naszym czytelnikom z SKP polecam także artykuł Marcina Barankiewicza, odpowiadający na pytanie: Czy w 2021 r. można jeszcze przeprowadzić badanie „anglika” z wynikiem pozytywnym? (str. 8) oraz artykuł Rafała Szczerbickiego (str. 10) prezentujący ostatnią fazę konsultacji międzyresortowych nad projektem zmian w ustawie „Prawo o ruchu drogowym”.

Zapraszam do lektury

Krzysztof Trzeciak

Katalizator staje się jedną z najdroższych części samochodowych. Ceny nowego sięgają kilku tysięcy, a używanego w skupie – średnio 1000 zł do nawet 5000 zł w jednostkowych przypadkach. Dzieje się tak za sprawą zawartości metali szlachetnych w katalizatorze, głównie platyny, rodu i palladu. Koszt tej części będzie nadal rósł, ponieważ ostatnio gwałtownie podskoczyła cena palladu, który z najtańszego spośród tych trzech składników stał się najdroższy, droższy nawet od złota. Wynika to stąd, że producenci katalizatorów zastępowali nim platynę, co było możliwe zwłaszcza w przypadku samochodów z silnikiem benzynowym, a te w ostatnich latach są częściej kupowane niż samochody z dieslami. Obecnie należy się liczyć z postępującą plagą kradzieży katalizatorów oraz próbami zaliczenia okresowego badania technicznego samochodu bez katalizatora. Diagności w SKP muszą więc zwracać baczniejszą uwagę na stan układu wydechowego. Marcin Barankiewicz pisze w swoim artykule (str. 10) „Diagności często porównują swoją pracę do pracy sapera na polu minowym. Czyha na nich bardzo dużo pułapek i zawiłości przepisów.” Do jeszcze jednej z nich trzeba będzie zaliczyć ukrywanie przez kierowcę braku katalizatora czy filtra DPF.

Zapraszam do lektury numeru
Krzysztof Trzeciak

Sytuacja na świecie zmienia się ostatnio tak dynamicznie, że trudno jest przedstawiać prognozy i publikować je w prasie codziennej, a co dopiero w miesięczniku. Na tle dramatycznych wydarzeń na Ukrainie w bardzo trudnej sytuacji znalazł się przemysł motoryzacyjny, zwłaszcza w Rosji, co jest wynikiem wycofywania się zachodnich koncernów z tego rynku i załamania łańcucha dostaw. Powstał również nowy schemat pracy rosyjskich dealerów – sprzedaż aut z „aukcjami”. Jak podaje rosyjski portal Za Rulem, osoby, które potrzebują samochodu, przychodzą do salonów od razu z gotówką. I wtedy odbywa się aukcja. W tym czasie sprawdzane jest, czy inny dealer zaoferował kupującemu ten sam samochód za wyższą i korzystniejszą dla sieci salonów cenę. Jeśli nie, to klient dopiero wtedy kupuje samochód. Nikt już nie przyjmuje żadnych przedpłat. Ale problem z zakupem nowych samochodów może dotyczyć również Europy. Powód? Wartość palladu stosowanego w katalizatorach silników benzynowych osiąga rekordowo wysoki poziom w związku z obawami, że eksport z Rosji – głównego producenta metalu – zostanie zakłócony przez sankcje. Jeżeli palladu zabraknie, to do łask może wrócić diesel lub nastąpi przejściowa rezygnacja ze spełniania jakichkolwiek norm Euro (co jest scenariuszem bardzo czarnym). Już teraz Niemcy zapowiadają, że nie wyłączą jednak elektrowni węglowych, a mogą jeszcze powrócić do tak krytykowanych elektrowni jądrowych. Dynamika ostatnich dni jest spora i nie wiemy, do jakich jeszcze zakłóceń dojdzie. Jest jednak szansa, że odbędą się kwietniowe Targi Techniki Motoryzacyjnej w Poznaniu, które już teraz polecam naszym Czytelnikom.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak





Aktualności













SiteLock