Serwis Motoryzacyjny


Wydawca
PISKP
tel. (22) 811 26 06, redakcja@piskp.pl
fb

Subpages

W latach 80., a zwłaszcza na początku lat 90. ubiegłego wieku Polacy gremialnie ruszyli samochodami na autostrady i trasy szybkiego ruchu Europy Zachodniej, w celach turystycznych i nie tylko. Poruszali się głównie Fiatami, maksymalnie wykorzystując ich ładowność, o czym wspominamy na str. 7. Dla właścicieli Maluchów takie podróże były wyzwaniem, ponieważ przyspieszały w nieskończoność, a prędkość podróżna oscylowała wokół 70-80 km/h. Powolne auto stawało się na drodze zawalidrogą, którą omijały nawet TIR-y, co stawało się bardzo niebezpieczne. Od tego czasu minęło 40 lat i na autostradach ponownie pojawiły się zawalidrogi. A są nimi.... Tak, tak, to samochody elektryczne. Optymalna prędkość jazdy dla elektryków wynosi 80-100 km/h. Każde zwiększenie prędkości oznacza wzrost zużycia energii i znaczne skrócenie zasięgu. Zmienia to płynność ruchu na autostradach, a szybsze samochody z silnikami spalinowymi stwarzają większe ryzyko wypadków. Stąd też powstał w Niemczech pomysł na ograniczenie prędkości do 130 km/h na autostradach. Chociaż dla wielu Niemców obostrzenie prędkości na autostradzie, podobnie jak wprowadzenie opłat za nią, to zamach na obywatelskie wolności, więc nie wiadomo, czy ten pomysł wejdzie w życie.
Donosy powstały zapewne zaraz po wynalezieniu pisma, z pewnością pojawiały się w każdej rozwiniętej cywilizacji. XIX-wieczne podręczniki pisania listów zawierały często wzory listów donosicielskich. Wydawałoby się, że żyjemy w bardziej cywilizowanym świecie, a donosy to przeszłość. Jednak nie, o czym można dowiedzieć się z artykułu Rafała Szczerbickiego (str. 8).

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak

Do diagnozowania usterek konieczne jest posiadanie specjalistycznego przyrządu, który będzie w stanie nawiązać komunikację z odpowiednim sterownikiem pojazdu poprzez jego złącze diagnostyczne. Dzięki temu można kontrolować i obsługiwać skomplikowane układy w samochodzie, od jednostki napędowej, automatycznych skrzynek biegów, po systemy bezpieczeństwa i komfortu oraz skomplikowane układy zawieszenia pojazdu. W artykule omówiono różne rodzaje kodów usterek występujące w systemach OBDI I/EOBD. W następnym numerze zostaną przedstawione usterki sporadyczne: skąd się biorą oraz jak inter­pretować odczytane błędy i parametry, tak aby pomogły zdiagnozować właściwą przyczynę awarii.


Można śmiało stwierdzić, że liczba różnych systemów wspomagających pracę kierowcy rośnie w ostatnich latach lawinowo. O ile w 2003 r. przeciętna wartość systemów zamontowanych w aucie sprzedanym na rynku niemieckim wyniosła ok. 900 euro, to w tym roku ma dojść do 4300 euro. Dobrze ilustruje to nasz krótki przegląd systemów wspomagających (str. 34), który mam nadzieję ułatwi orientację w mnogości takich rozwiązań i ich oznaczeń. Coraz bardziej złożone systemy stanowią już dziś wyzwanie dla warsztatów. Są one zintegrowane z innymi układami i tylko dobra znajomość zasad przesyłania informacji w sieciach ułatwi naprawę i pozwoli uniknąć błędów przy diagnozowaniu (odsyłam na str. 27 i 29). Ale wyzwania stoją również przed producentami aut, którzy muszą zapewnić łatwość obsługi takich systemów przez kierowców oraz ich niezawodność. Z tym ostatnim są problemy, o czym doniosła ostatnio zachodnia prasa. Dziesięciu największych producentów samochodów, w tym VW, Mercedes i BMW, muszą odpowiedzieć przed sądem amerykańskim na zbiorowy pozew swoich klientów. Zarzut dotyczy potencjalnego zagrożenia związanego z działaniem automatycznego systemu rozruchu w pojazdach bez kluczyków. Doszło bowiem do 13 zgonów spowodowanych wydzielającym się CO2 z silnika, który automatycznie nie wyłączył się w garażu. Temat systemów wspomagających kierowcę oraz automatyzowanej jazdy jest obecnie intensywnie dyskutowany w przemyśle motoryzacyjnym, ponieważ ma duży wpływ na rynek wtórny. Nierozwiązanym problemem pozostaje na przykład określenie, do kogo należą dane zbierane w pamięci sterowników. Zapraszam do lektury numeru oraz do spotkania na targach IC w dniach 18-20 września. 

 

   Ostatnio w moje ręce trafiły sta­tystyki podsumowujące badania techniczne wykonane w pierwszym półroczu tego roku. Wynika z nich, że aż 40% kontrolowanych pojazdów miało usterki, w tym 22% – istotne dla bezpieczeństwa ruchu. Dotyczyły one głównie oświetlenia, hamulców i stanu opon. Co czwarty badany pojazd nie otrzymał z tego powodu przedłużenia ważności dowodu re­jestracyjnego. Przy czym prawdo­podobieństwo negatywnego wyniku badania szybko rosło z wiekiem po­jazdu. Biorąc pod uwagę rok produk­cji pojazdów okazało się, że starsze niż 9 lat stanowiły ponad połowę odrzuconych. W statystykach podano również, że na stację w terminie nie zgłasza się co trzeci kierowca, a naj­częstsze opóźnienie sięga jednego do dwóch miesięcy. Tak złe wyniki nie dotyczą jednak Polski. Zostały opu­blikowane przez organizację GTÜ i dotyczą Niemiec. Odnosząc te wyni­ki do ogólnej liczby 44,4 mln zareje­strowanych w Niemczech pojazdów okazuje się, po tamtejszych drogach porusza się aż 10 mln aut z istotny­mi dla bezpieczeństwa usterkami. Te liczby już robią wrażenie. Według ekspertów GTÜ tak wysoki poziom wadliwych aut wynika z nieregular­nego serwisowania. Nie są znane wy­niki tego typu badań statystycznych w odniesieniu do rynku polskiego, bowiem nie powstały rządowe agen­cje wyspecjalizowane w ocenie stanu BRD. Jest jednak nadzieja, że pew­ne – szczątkowe, co prawda – dane, uda się pozyskać z systemu CEP. Nie omieszkamy je opublikować na na­szych łamach.

Krzysztof Trzeciak

 

Spotkanie prasowe, o którym piszemy obok, było kolejną inicjatywą branży związanej z badaniami technicznymi, nie tyle pokazującą pilną potrzebę zmian opłat, co głosem wołającego na puszczy. Wszystkie działania pozostają od wielu lat nieskuteczne. Na apele w sprawie uaktualnienia cennika Ministerstwo Infrastruktury odpowiada, że prowadzenie stacji kontroli pojazdów jest działalnością regulowaną. Przedsiębiorca musi spełniać szereg wymogów prawnych, a także akceptować warunki prowadzenia tej działalności, w tym wysokość opłat określoną w rozporządzeniu. Powstaje więc paradoks. Z jednej strony istotą prowadzenia każdej działalności jest osiąganie zysku, z drugiej strony państwo blokuje osiąganie tego zysku, trzymając rękę na przychodach. A przecież przedsiębiorca powinien mieć taki dochód, żeby zapewniał mu pokrycie kosztów, zysk, a także możliwość odłożenia środków na naprawy wyposażenia, czy zakup nowych urządzeń, np. podnośników pod pojazdy elektryczne. Sytuacja staje się dramatyczna, ponieważ grozi zamykaniem stacji. Już teraz właściciele stacji wyłączają dla oszczędności ich ogrzewanie, a w telefonach kierowanych do Izby i do redakcji otwarcie deklarują sięgnięcie do rozwiązania ostatecznego, czyli strajkowania. Na pytanie postawione podczas spotkania: „Czy branży grozi załamanie?”, odpowiedź jest tylko jedna: tak. Odpowiedź Ministerstwa Infrastruktury na petycję środowiska i komentarz do niej Marcina Barankiewicza, prezesa PISKP, przedstawiamy na str. 9.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak





Aktualności













SiteLock